niedziela, 10 kwietnia 2011

Zjawisko zappingu

John Fiske w swoim tekście Postmodernizm i telewizja (1991) porusza kwestię pastiszu i parodii w odniesieniu do współczesnych postmodernistycznych obrazów. Stwierdza on, iż obrazy wymykają się spod kontroli zarówno rzeczywistości, jak i ideologii, nie podlegając ponadto dyscyplinie tekstowej, a zanegowanie głębi ich przekazu i nacisk na zmysłowość wyglądu prowadzą do odrzucenia wszelkich struktur, co prowadzi do rozkwitu kariery pastiszu właśnie. Fiske wprowadza jednocześnie rozróżnienie między parodią (która, będąc ośmieszającym naśladowaniem określonego stylu, zależy od różnicy między oryginałem a jego parodystyczną reprodukcją) i pastiszem, który (jako świadome naśladownictwo innego dzieła) przerysowuje element znaczący i neguje ową różnicę.

Kariera parodiowania, z którą mamy najwięcej do czynienia dzięki YouTube (którym to zjawiskiem jednak się nie zajmiemy) wydaje się być doskonałym sposobem na przyciągnięcie widza i na jego aktywny udział w istnieniu mediów interaktywnych - proces ten jest możliwy dopiero teraz, dzięki tak ogromnej dostępności internetu w domach ludzi z nizin społecznych, którzy wreszcie sami mogą tworzyć swoją rzeczywistość, mając możliwość wprowadzania istotnych dla siebie znaczeń ze znaków tworzonych i rozpowszechnianych przez warstwy wyższe, umieszczając efekty swojej bujnej wyobraźni w internecie.

Z kolei Dominique Chateau, opisując efekt zappingu (Efekt zappingu, wyd. pol.1997) i wymieniając jako jego podstawową przyczynę pojawienie się pilota, stwierdza, że reakcyjny zapping (spowodowany pierwotnie potępieniem reklamy przy użyciu pilota właśnie) doprowadzi do pokusy permanentnego, a nawet gwałtownego pstrykania pilotem, niepostrzeżenie przekształcając woluntaryzm w ludyczne niezdecydowanie. Mówi także o zwartości mediów czyli ich zwartym przekazie a priori oraz siatce programowej, która przyzwyczaja widza do telewizji jako codziennego kontinuum programów. Dla niego pilot ułatwia wycofywanie się z programów/reklam, których widz nie chce oglądać, doprowadzając w efekcie do dekonstrukcji samego programu telewizyjnego. To zjawisko, nazywane przez autora dziką interaktywnością, jest polem działania odbiorcy i jego decydowania o oglądanym programie, zazwyczaj w formie ponownych przerw, błyskawicznych jazd tam i z powrotem oraz przelotnych transferów.

Widz, nauczony takiego sposobu odbioru telewizji, który w swojej dłoni posiada pilota umożliwiającego panowanie nad ramówką konkretnych stacji, selekcję i przeskakiwanie z kanału na kanał, jest w pewien sposób twórcą własnej, wybiórczej, ale dopasowanej do osobistych preferencji, ramówki. Wpływa to (chyba?) negatywnie na stan zarówno odbiorcy, jak i samego przekazu telewizyjnego. Aby przyciągnąć uwagę widza jak najszybciej, konkretne programy muszą być na(prze?)sycone wszystkim, co odwiedzie odbiorcę od pomysłu przełączenia kanału - stąd migawkowość, krzykliwość, brutalność (itp.) obrazów i stąd coraz większe przyzwyczajenie widza do wybiórczej i skrawkowej wiedzy, informacji, historii, czyli do nowego sposobu percepcji (nie tylko telewizji, ale całej „kultury”). Jesteśmy oswajani z krótkimi artykułami, które zawierają skrótowe informacje, mamy trudność w czytaniu książek czy oglądaniu "długich" filmów – człowiek nie jest już w stanie skupić się dłużej niż na kilkadziesiąt sekund/kilka minut (idealnie zatem przyswaja reklamy i zwiastuny), potrzebując szybkich informacji, nie jest w stanie skoncentrować się dłużej na jednym źródle przekazu. Widz ogranicza swoje poszukiwania do ogólników, nie docieka, a złożoność zjawisk jest jakby poza jego obszarem zainteresowań. Zmieniając kanały, odbiorca ma możliwość otrzymania krótkiej informacji, która zaspokoi jego potrzeby i przełączenia na kolejny program, który czymś przyciągnie jego uwagę – konkretny kanał podaje konkretne informacje, ale w momencie, gdy przestają być one dla niego istotne czy potrzebne, przełącza, stając się doskonałą formą ludzkiej wyszukiwarki, czyniąc przy tym jednak własną wiedzę ogólną i wybiórczą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz