niedziela, 15 maja 2011

Bogato, miło, sympatycznie. Czyli "Szkło kontaktowe" metodą Jasona Mittella...

Jak chce Jason Mittell (o którym pisaliśmy na naszym blogu w marcu), do analizy gatunku trzeba podejść kulturowo. W tym wpisie spróbujemy zatem zbadać, jak i jaki gatunek reprezentuje Szkło kontaktowe Tomasza Sianeckiego i Grzegorza Miecugowa, emitowane na TVN24 codziennie o 22:00.

Programy telewizyjne charakteryzują Szkło jako publicystykę, wikipedia jako program satyryczno-publicystyczny, samo TVN24 jako program satyryczny, w którym "goście, polscy satyrycy, razem z prowadzącym w luźnej konwencji komentują bieżące wydarzenia". Prowadzący od czasu do czasu z przekąsem nawiązują do gatunkowych klasyfikacji, mówiąc, że są przecież poważnym programem publicystycznym. Szkło kontaktowe jest na antenie TVN24 od stycznia 2005 roku, pomyślane początkowo jako odpowiedź na rosnącą frustrację spowodowaną niedotrzymaniem słowa przez lewicę.

Szkło kontaktowe ma publicystyczno-satyryczną formułę. Program, który opiera się na krótkich materiałach filmowych (zabawnie puentowanych przez prowadzącego wraz z gościem) oraz telefonach i smsach od widzów (jako luźnych komentarzach do wszystkiego, co dzieje się w kraju), swoją budową i stosowanymi technikami odwołuje się jednoznacznie do cech dzisiejszej telewizji. Często banalizowane czy w absurdalny sposób przedstawiane materiały, dotyczące zazwyczaj polityki, doskonale korespondują z medium - prowadzący bawią się tematami, które prezentują, ich komentarze sięgają absurdu i nie odbiegają tym samym od poziomu, jaki reprezentują pokazywani w programie politycy.

Wcześniejsze programy publicystyczne skupiały się raczej na budowaniu między politykami a ich wyborcami kanału komunikacji; dawały tym pierwszym (telewidzom tylko z rzadka) dojść do głosu, pozwalały przedstawić swój program, czy odpowiedzieć na postawione zarzuty. Szkło swoją formułą, podobnie jak wiele innych współczesnych programów, bazuje na pastiszu. Sianeckiemu i Miecugowowi daleko do "publicystycznego talk-show" Barbary Czajkowskiej Linia specjalna, w której polityk zasiadał naprzeciwko prowadzącej i odpowiadał na jej pytania, a widzowie głosowali na "tak"bądź na "nie" dla jego wypowiedzi. Ciekawostką jest, że to w tym programie po raz pierwszy użyto systemu głosowania audiotele.


Formuła programu była ujęta w bardzo sztywne ramy, goście musieli zmieścić swoją wypowiedź w ściśle określonym czasie. Nie było miejsca na improwizację, ani niespodzianki. Kształt programu pozostał niezmieniony w ciągu kilkunastu lat jego obecności na antenie. Doskonałą jego parodię stworzyli panowie Mann i Materna w
Za chwilę dalszy ciąg programu (KLIK). Szkło kontaktowe jest programem trudniejszym do sparodiowania z racji swojej satyrycznej natury; nie jest to audycja stricte serio i choć niełatwo jest ją samą uczynić przedmiotem parodii, nie jest to niemożliwe:



Późniejsze programy publicystyczne bazowały na
konfrontacji gości przeciwnych ugrupowań czy idei - tutaj wymienić można chociażby Teraz my innej TVNowskiej pary Sekielski & Morozowski czy pogramy Tomasza Lisa.

W Szkle publicystyka, która miesza się z satyrą i przywołuje na myśl bardziej kabarety i Dziennik telewizyjny w wydaniu Fedorowicza, nie potrzebuje już wcale fizycznej obecności polityków w studio. Podczas gdy całe TVN24 i inne stacje informacyjne skupiają się na zapraszaniu licznych gości i komentatorów, gospodarze tego programu odwołują się do wypowiedzi polityków zarejestrowanych i opublikowanych w mediach już wcześniej. Nie jest to kreowanie wizerunku polityka czy pomoc w zaprezentowaniu programu jego partii politycznej, lecz niezależne od samych zainteresowanych przedstawianie ich w telewizji w taki a nie inny sposób, zgodny z polityką stacji i zgodny z poglądami jego prowadzących. Szkło kontaktowe jest, jak się wydaje, podjęciem nie tylko tematów wałkowanych przez cały dzień na antenie TVN 24, ale także przedłużeniem publicystycznej formuły, dowcipnym i lekkim zwieńczeniem dnia z informacją. Owo powiązanie produkcji i odbioru programu sytuuje go w szerszym kontekście kulturowym.

Do rzeczy - dla Mittela tym, co decyduje o gatunkowości jest żywotność kulturowego obiegu tych formacji dyskursywnych. Wydaje nam się, że żaden program telewizyjny na dość jałowym polskim gruncie medialnym w ostatnim dziesięcioleciu nie odbił się tak szerokim echem społecznym, zataczając coraz szersze kręgi, by wreszcie odbić się na wydarzeniu dotyczącym bezpośrednio kwestii władzy - czyli wyborach parlamentarnych w 2005 roku. By jednak nie uprzedzać faktów, spróbuję odtworzyć narrację, w którą układa się historia Szkła kontaktowego.

Jak, już powiedzieliśmy, początki programu sięgają czasów lewicowej administracji. To wtedy wykluł się nieco inteligencki profil - na co wskazuje już sam tytuł - choć lwia część prowadzących legitymuje się nie mniej inteligenckimi okularami. Optyczna metaforyka odzwierciedla główną "misję" programu - tropienie nieprawidłowości, oszustw, kłamstw, ale także błędów językowych, wpadek... Rzecz należy też ująć na tle całej stacji, w owym czasie - w roku 2005 może nawet bardziej niż obecnie - TVN 24 zwrócone było głównie do widowni wielkomiejskiej, wyraźna była tematyka ekonomiczna, finansowa (osobny kanał TVN CNBS BIZNES uruchomiono dopiero w drugiej połowie 2007 roku). Stąd też rysy liberalne w ideologicznym programie stacji. Tę kwestię należy oczywiście widzieć dwustronnie: zarówno jako element kształtujący komunikat, ale także sposób na pozyskanie widzów, których interesy (poglądy?) stacja ma reprezentować.

Tak więc Szkło też nie było pozbawione zabarwienia ideologicznego. Jednak tym, co najbardziej ożywiło program w jego publicystycznej egzystencji były emocje. Narastająca niechęć do władzy braci Kaczyńskich i koalicji PiS-LPR-Samoobrona (przypomnijmy, dla dużej części wyborców taki wynik i sojusz był zaskoczeniem) spowodowała, że negatywne emocje potrzebowały kanału ujścia. Takiej przestrzeni dostarczył program TVN24 (po części nieoczekiwanie - twórcy podkreślali, że nie spodziewali się takiej popularności). Formuła oparta na sprzężeniu materiałów reportażowych (jakże irytujących), informacji (wywołujących emocje) i platformy komunikacyjnej z odbiorcami (SMSy, telefony, maile widzów) okazała się doskonale pasować do nastrojów społecznych. Wokół programu zaczęli się gromadzić (wzrost oglądalności - w szczytowych momentach sięgała ona 1 mln) i wchodzić w interakcje widzowie. Poza możliwościami, którymi dysponował sam program - jest jego drugie życie w Internecie - forum, komentarze pod filmikami na stronie www.tvn24.pl, ale także zjazdy fanów, spotkania przy okazji jubileuszowych odcinków (patrz: Społeczny odbiór i obieg programu SK).

Niekiedy wypowiedzi widzów przeciw ówczesnej władzy przybierały agresywny, niemerytoryczny ton, co nie umknęło uwadze opinii publicznej - poza popularnością Szkło kontaktowe zaczęło cieszyć się sławą Radia Maryja dla wykształciuchów.

Ludwik Dorn widzów programu nazwał właśnie wykształciuchami. "Zdaniem Dorna, wykształciuchami są widzowie, oglądający audycję Szkło kontaktowe (a dokładniej, że jest to program natargetowany na grupę wykształciuchów)". Podobnie jak z łże-elitami lingwistyczna efektowność zapożyczona od - uwaga - rosyjskich słowotwórców. W ofercie telezakupów Mango, emitowanych na antenie stacji TVN, znaleźć można koszulkę z nadrukiem jednoznacznie odwołującym się do loga Szkła: oto "uniform wykształciucha".

Kaczyński w ostrych słowach skomentował też ton panujący w "Szkle kontaktowym" na antenie TVN, według niego wpisujący się w klimat "przemysłu nienawiści". - Ten program powinien być zlikwidowany - stwierdził. Na komentarz dziennikarza, że forma programu w znacznej mierze zależy do dzwoniących do niego widzów, odpowiedział: "dlatego tych widzów należy eliminować" [cyt. za: newsweek.pl]

Jak się okazało, obawy nie były bezpodstawne. Mobilizacja elektoratu wielkomiejskiego, w tym częściowo ludzi młodych, nie uczestniczących wcześniej w demokracji, znacząco wpłynęła na wynik wyborów, w których głosowano, przypomnijmy, przeciw PiS. Wielu komentatorów przypisuje ten ruch ku urnom właśnie atmosferze w mediach, ale także wokół nich. Niewykluczone, że filmy, takie jak poniższy odegrały przy tej okazji ważną rolę... a ton Szkła kontaktowego jest tu wyczuwalny: wstyd przed kompromitacją, wpadki, zaściankowość, obawa przed fanatyzmem.


Kiedy władza się zmieniła, w studiu Szkła kontaktowego zapanowała atmosfera wyważania sądów (pomiędzy krytyką dwóch największych partii). Temperatura emocji znacznie opadła (poza okresami szczególnych przeobrażeń na scenie politycznej), więc autorzy starają się podkreślać raczej przywiązanie do pewnych zasad niż niechęć do stron sporu, co jest skądinąd niewspółmierne do reakcji widzów. Program próbuje stawać jakby z boku, jednak wyraźnie widać, że atmosfera wokół obecnej władzy jest bardziej przyjazna. I tutaj z odsieczą przychodzą inteligenckie inklinacje - przykładem może być sceptyczny racjonalizm reprezentowany przez Wojciecha Młynarskiego.

Staraliśmy się prześledzić pewien przebieg zdarzeń, żeby uchwycić istotę gatunku, tak, jak ją widzi Mittel. W każdym razie ujawnia się ona w ruchu, w dynamice zmian społecznych - wtedy właśnie gatunek pokazuje swoją funkcjonalność. Publicystyka w wydaniu Pań i Panów ze Szkła kontaktowego, choć ma pewne ambicje intelektualne, jest przecież (tylko) dość profesjonalnym wypełnieniem przestrzeni między informacją, sposobem jej podania i jej odbiorem. O skuteczności zaważyła prawdopodobnie demokratyczność jego formuły, która pozwala się "każdemu" wypowiedzieć w tonie przepełnionym kompetencją, bez taryfy ulgowej ocenić polityka, który nawet nie gości w studio, a tylko reprezentowany jest przez śmieszne filmiki. Dodatkowo konwencję ożywia zakulisowość (pokazanie polityki i mediów od mniej znanej strony, gdzie kamery często grają główną rolę). Rola medium zostaje oswojona żartami z godziny emisji (choć program jest na żywo) i drwinami na temat możliwości manipulacyjnych - choć niektóre materiały rzeczywiście powstają na zasadzie podłożenia muzyki czy montażu obliczonego na wywołanie komicznego efektu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz